Ostatnio występują jakieś problemy z wyglądem bloga. Jeśli znowu by się pojawiły, wejdźcie na bloga z innej przeglądarki :)

niedziela, 17 marca 2013

2.

- Selena zaginęła. - wyszeptał ostrożnym i przestraszonym głosem, gdy tylko zapytałam co się stało. Momentalnie wbiłam w niego wzrok i tkwiłam tak przez dłuższą chwilę. Wypuścił powietrze z płuc po czym oblizał usta i potrząsnął głową. Nie rozumiałam, jak z tak szczęśliwego chłopaka, którym był jeszcze dziś rano, mógł stać się załamanym dzieciakiem którym jest obecnie, w tej chwili
- Przykro mi.. - odpowiedziałam prawie niesłyszalnie. Skinął głową i zaczął przerzucać wzrok z jednego przedmiotu na drugi, które tylko trafiły się na jego drodze. Nigdy nie lubiłam patrzeć jak inni cierpią. Wolałam już sama odczuwać ból niż wpatrywać się bezczynnie gdy coś takiego dotyka innych. Doskonale wiem jak to boli, jednak nie sądzę, że to dzieje się bez przyczyny. Bo nic się nie dzieje.
- Co teraz będzie? - zapytałam siadając obok niego.
- Nie mam pojęcia - wzruszył ramionami i skupił się na obserwowaniu mnie - drama starts again - zaśmiał się cicho.
- Nadal ją kochasz, prawda?
- To skomplikowane, ale chyba tak.. ostatnio cały czas zachowywałem się jak dupek. Olewałem ją, nie zdając sobie sprawy, że pewnego dnia mogłaby tak po prostu zniknąć i nigdy nie wrócić. Wiesz o czym teraz myślę? Że być może już nigdy nie będę mógł jej niczego powiedzieć, choćbym chciał. Może i wyglądam na spokojnego, ale w głowie zabijałem wszystkich wokół już dosłownie tysiące razy. Ciągle mam jakieś wąty do śledczych i policji, że się nie starają aby odnaleźć Selenę, a tak naprawdę to nie ich wina, że przepadła bez śladu. Chciałbym cofnąć się w czasie jakoś rok, dwa. Wtedy nic nie było takie jak teraz, nic nie było aż tak chujowe.
Zamilkłam.
- Nigdy nie myślałam o życiu w ten sposób - skłamałam. Myślałam. Często, zbyt często.
- Serio? Nigdy bym nie powiedział. Wyglądasz na osobę, która lubi nad wszystkim głęboko myśleć - uśmiechnął się delikatnie.
- Czasami, nie zawsze.
- Z czasem dowiadujemy się kim dla kogo jesteśmy i ile naprawdę znaczymy - spojrzał w niebo i nabrał powietrza w płuca - ale najczęściej bywa już za późno.
Podziwiam osoby, po których nie widać, że cierpią.
- Masz może pomysł gdzie mogła się podziać? No bo wbrew wszystkiemu, przecież to 19-nastoletnia dziewczyna, dodatkowo aktorka i piosenkarka. Nie mogła zniknąć bez śladu, niezauważona przez nikogo.
- Prawda? Ironia.
- Nie mówiła nic ostatnio? Naprawdę?
- Nie rozmawialiśmy od kilku dni, jesteśmy skłóceni od ponad tygodnia, a zaczęło psuć się jakoś miesiąc temu - prychnął.
- Miała jakieś swoje ulubione miejsce? Osobę, której mogłaby powiedzieć wszystko?
- Miejsca chyba nie miała. A osoba.. chyba Demi, ale nie wiem, nie rozmawia ze mną.
Cisza cisza cisza.
- To ja odkryłem, że zniknęła. Drzwi jej apartamentu były zostawione otwarte, w środku niczego nie ubyło.. po prostu zapadła się pod ziemię. Torebka, telefon i inne rzeczy, które zawsze miała przy sobie leżały jak gdyby nigdy nic na stoliku w salonie.
- Może po prostu ich zapomniała?
- Adrianne, ona nie wychodziła bez telefonu nawet do łazienki.
Na te słowa miałam ochotę po prostu wybuchnąć śmiechem, jednak w tej sytuacji postanowiłam się ogarnąć i chociaż raz zachować powagę.
- Zresztą - pokręcił głową - drzwi. Nigdy nie zaryzykowałaby włamaniem czy czymś takim.
- Kto mógłby chcieć ją skrzywdzić?
- Nie zliczysz - zaczął bawić się telefonem - w końcu to osoba silnie powiązana z showbiznesem.
Straciłam nadzieję. Znowu. 
~
Powoli wracałam do domu, okolica wokół mnie zalewała się zmierzchem. Żałowałam, że w żaden sposób nie mogłam pomóc Justinowi, byłam bezsilna. Jak zwykle. Schowałam ręce do kieszeni czarnych rurek i spojrzałam w niebo. Gdy tylko wróciłam wzrokiem do rzeczywistości, zobaczyłam długonogą brunetkę czekającą przed moim domem. Odwracając się, zgarnęła z twarzy włosy i przeszukała spojrzeniem okolicę.
- Przepraszam, coś się stało? - zapytałam.
Dziewczyna podniosła wzrok. Zamarłam.
- Demi? - wyjąkałam zdumiona.
- Błagam, nie krzycz ani nie piszcz, nie chcę, żeby ktoś się dowiedział, że tu jestem - szepnęła z błaganiem wypisanym w oczach - przyszłam tu, żeby porozmawiać z Tobą na temat Seleny. Justin do mnie dzwonił i powiedział, że jesteś zainteresowana sprawą.
Potrząsnęłam głową z niedowierzaniem.
- Podobno ze sobą nie rozmawiacie?
- Wiedziałam, że chodzi o Selenę. Musiałam odebrać.
- Proszę, wejdź.
Szłyśmy korytarzem mojego domu a po sekundzie dotarłyśmy do salonu.
- Napijesz się czegoś?
- Nie, dziękuję. Przejdźmy do konkretów. Chcę, żebyś pomogła mi znaleźć Sel. Pewnie Bieber mówił Ci już, że niczego nie zabrała ani nie dała żadnego znaku, że mogłaby chcieć uciec? Boże, przecież to niemożliwe.. W każdym bądź razie.. zgadzasz się?
- Nie znam jej - odparłam cicho i prawie niesłyszalnie jakbym się czegoś bała.
- Wiem, i to nawet lepiej.. Nie chciałam, żeby to tak zabrzmiało. Chodzi mi o to, że.. że nie znasz jej osobiście i.. sama nie wiem. Może będzie po prostu lepiej?
- Nadal nie wiem co mam robić.
- Pojedź pod ten adres i dowiedz się tyle, ile tylko to możliwe. Mnie już znają - podsunęła w moją stronę kartkę - a, tu masz jeszcze mój numer - podsuwając drugą, spojrzała w moje oczy, próbując cokolwiek z nich wyczytać. - Niestety, muszę już lecieć. Błagam Cię, zrób to. Dla mnie, dla Justina, dla Seleny i dla całego świata.
***
Hej, hej, hej ♡ rozdział chujowy, ale jak patrzę na tą wzrastającą statystykę, to od razu mi się humor polepsza i postanawiam coś napisać. W następnych rozdziałach postaram się rozkręcić akcję.